Miastowi na wsi

Dzisiejsze wioski już nie przypominają tych sprzed kilkunastu lat. Miejscowości położone nieopodal dużych miast, różnią się od nich już tylko wielkością terytorium i ilością mieszkańców. Mieszkańcom coraz częściej oferują szereg atrakcji: kina, kluby, restauracje. Do tego całkiem przyzwoitą sieć komunikacyjną, dogodne połączenia z miastem. Jeśli wziąć jeszcze pod uwagę, że wynajęcie mieszkania, kupno działki czy domu, i samo życie jest na wsi tańsze, nic dziwnego, że coraz więcej ludzi ucieka z miasta do mniejszych miejscowości. Nieraz ciężko odróżnić peryferie miasta od oddzielnej wsi. Nowe budownictwo, drogie samochody, czyste ulice. A jeśli różnicy nie widać, to po co przepłacać? Przecież w gratisie można dostać jeszcze tańsze mieszkanie, świeże powietrze, brak korków, miejskiego zgiełku i hałasu. Dla nowych mieszkańców – same zalety, jednak dla wójtów i burmistrzów mniejszych miejscowości – niekoniecznie. Często nowo napływający mieszkańcy nie meldują się w nowym miejscu zamieszkania, a co za tym idzie, płacą podatki nadal miastu, z którego się wyprowadzili. Wieś na nich, krótko mówiąc, nie zarabia, a przecież musi im zapewnić wspomniane wyżej życie na dość wysokim poziomie. Koło się zamyka, bo skąd zatem mniejsze gminy mogą wziąć budżet na zapewnienie owego wysokiego poziomu?